Refleksja.
Nina Andrycz nie miała dzieci. Nie miała, bo nie chciała. Bała się, że dziecko mogłoby urodzić się "kalekie". Kiedy przeczytałam o tym kilka lat temu pomyślałam, że to zimna baba. Dzisiaj myślę, że jej decyzja świadczy o mądrości, samoświadomości i pokorze.
Żadnego "chcę mieć kogoś do kochania!". Dziecka nie rodzimy sobie. Przez nas przepływa życie. A życie to misterna układanka na poziomie atomowym. I pomyłeczki się zdarzają, oj zdarzają... Warto to brać pod uwagę.
Koniec refleksji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz