wtorek, 29 października 2013
Jadę autem...
...i słucham radia. Słucham tekstów pieśni. Ze zrozumieniem. Aż boli. O czym Ci ludzie śpiewają? O czym Ci ludzie słuchają? Że się obudził obok jakiejś dziewczyny, że nie wie gdzie śpi i wiatr go niesie, że jest smaczną gruszką lub że kiedy o nim myśli, to się dotyka...
Jaki procent ludzi odbiera świat z takiej perspektywy? Naprawdę większość? Nie wierzę. Kiedy patrzysz na cierpienie dziecka, na śmierć rodzica, kiedy tracisz rodzinę, walczysz o zdrowie, walisz głową w ścianę rzeczywistości a plany, marzenia i ideały roztrzaskują się jak samochodowa szyba - nie myślisz o takich bzdurach. No, nie myślisz. Wkurzają takie idiotyzmy.
Już wolę moją wyspę, na której doceniam każdy przejaw życia. Tu nie ma bzdur. Tu jest rehabilitacja i nauka samodzielnego picia. Nic nie jest oczywiste i nic mi się nie należy.
Wolę ją. Tę Wyspę.
Ale chciałabym nie woleć. Chciałabym jej nie znać.
Na wartość trzeba sobie zacierpieć.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz