niedziela, 27 października 2013

Można...

... żyć na wulkanie. On sobie śpi, a ja sobie żyję. Chodzę po nim, czuję jego pochrapywanie, ale staram się o tym nie myśleć. To prawdziwa szkoła życia dziś. Życia w godzinie, w minucie, w sekundzie. Dziś mój wulkan spał jak zabity. Prawie mogłam uwierzyć, że go nie ma. Mam jednak sygnały z innych, wulkanicznych wysepek w okolicy. Tu i ówdzie - eksplozje. Na kogo wypadnie, na tego lawa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz