... żyć na wulkanie. On sobie śpi, a ja sobie żyję. Chodzę po nim, czuję jego pochrapywanie, ale staram się o tym nie myśleć.
To prawdziwa szkoła życia dziś. Życia w godzinie, w minucie, w sekundzie.
Dziś mój wulkan spał jak zabity. Prawie mogłam uwierzyć, że go nie ma.
Mam jednak sygnały z innych, wulkanicznych wysepek w okolicy. Tu i ówdzie - eksplozje.
Na kogo wypadnie, na tego lawa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz