Tak się złożyło, że w pracy spotykam dzieciaki. Dzieciaki i rodziców.
Ostatnio spotkałam chłopca, który w styczniu przestał cierpieć z powodu ataków padaczkowych. Przed styczniem nie mówił, dziś mówi. Przed styczniem nie żartował, dziś żartuje. Nie bawił się - bawi się. Nie liczył - liczy.
Powiedziałam jego mamie, że jest rewelacyjny, że żartował, że opowiadał, że kolorował. Mama byłą przeszczęśliwa, a ja miałam ciarki.
Chłopiec nie robił wielu rzeczy, które w swoim wieku powinien, ale dla mnie i dla jego mamy nie miało to znaczenia. Do tej pory mieli przecież ważniejsze problemy na głowie, niż nauka kolorów polskiej flagi narodowej...
Cieszę się, że mogłam uczestniczyć w tym spotkaniu. Że mogłam powiedzieć tej mamie, że dziecko się rozwija.
Postawiłam stopę na innej Wyspie.
Czuję się zaszczycona.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz