czwartek, 6 lutego 2014
Nie wyobrażam sobie przyszłości na Wyspie. Mam jakieś przeczucia, migają mi przed oczami obrazki, na których spaceruję z grubawym człowiekiem, on tupta przy mnie grzecznie, a ja powtarzam mu, jak mantrę: "Zamknij buzię". W sumie lepiej powtarzać to, niż inne słowa, które napływają w złości na ludzi mądrych, wrażliwych, zdolnych, którzy marnują swoje życie.
Dlaczego jednak nieustannie poszukuję swojej wartości w porównaniach? Jakby świadomość, że moja Wyspa jest lepsza od jakiejś innej, mogła coś obiektywnie zmienić...
Dziś znowu dowiedziałam się, że ktoś się dowiedział o moim dziecku. Obowiązkowe: "O Jezu...O Jezu..."
Poczułam się jak postać z fikcyjnego psalmu. Niech pomyślę... Szło by to tak: "Ludzie płaczą na wieść o moim losie, nikt nie chce przeżywać tego, co Ty dałeś mi Panie. Dni moje są jak niechciana opowieść o szarańczy niweczącej zbiory. Oczy przyjaciół moich wznoszą się ku Twemu majestatowi, pytając o słowa, którymi mogliby mnie pocieszyć. Jestem jak rozdeptany robak, nad którym pochyla się łaskawa niewiasta..." I tak dalej. Kurczę, dobra w tym jestem! Mogłabym napisać własną księgę psalmów. Żarcik...
A dziecko moje, niepełnosprawne, kiedy wracam z pracy, wręcz piszczy z radości. Wita mnie z szeroko otwartymi oczkami, okrzykiem "Oooooo!". I daje buziaki. Obficie i wielokrotnie.
Dobrze jest wyjść i wrócić. Dobrze jest odpłynąć z Wyspy, popatrzeć na nią z daleka i zobaczyć, że to na niej jest mój dom. Dom, do którego się wraca, jest innym domem, niż ten, z którego chciałoby się uciec, nawet jeśli adres jest ten sam.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
A chciałabyś jeszcze uciec? Do czego byś wtedy wracała.
OdpowiedzUsuńA takie tendencyjne, truistyczne gdybanie sobie uprawiam.;)Przyszłość Julka, z Julkiem też jest dla mnie trudna do wyobrażenia. Stanie się, wyrośnie na teraźniejszości, z którą codziennie się mijam.
Fajnie, że pracujesz. Dystans też jest potrzebny.
Chciałabym uciec. Najbardziej wtedy, gdy widzę rówieśników mojego dziecka: wysokich, bystrych, bez pieluchy, mówiących słowa, na które ja będę czekać i czekać...
OdpowiedzUsuńCzasem ma ochotę uciec fizycznie, a czasem inaczej, np. w chorobę. Jestem dobrym materiałem dla uzależnień. Czekają już w kolejce do mnie ;).
A ja uciekać nawet nie, choć wiem o czym piszesz. Zauważam natomiast w sobie takie wielkie zadziwienie, wiesz, takie z otwartą buzią, że Julek tak kompletnie nie przystaje do swoich niezespołowych rówieśników. Doświadczałam to choćby wczoraj, gdy w sali na kardiologii była z nami pacjentka o miesiąc starsza od Julka. To nawet nie jest przepaść, to kompletnie inna liga. Choć twój Wyspiarz i tak wydaje mi się dużo bystrzejszy od mojego. :) Obok zdziwienia mam też w kolekcji smutek. Ten dopada mnie od czasu do czasu i trzyma w silnym uścisku. Pozdrawiam i zalecam wyleczyć się z kaszlu i nie roić sobie chorób. ;)
Usuń