środa, 29 stycznia 2014

Poczułam, że nie wytrzymam dłużej. Że muszę iść do pracy. Muszę wyrwać się z domu, bo zaczynam siać zniszczenie. Chaos z mojego wnętrza zaczął bezcześcić wszystko i wszystkich dokoła. Jechałam autem i powiedziałam, do Boga, że proszę go o cud. O wymarzoną pracę. To było kilka dni temu. Dziś dowiedziałam się, że za kilka dni zaczynam. Kilka miesięcy w wymarzonym miejscu. Też mi cud, ktoś by powiedział. Zbieg okoliczności. Takie zbiegi okoliczności, to ja rozumiem. Obym nie dała plamy.

3 komentarze:

  1. Fajnie. Bomba! Świetna sprawa!! Powodzenia! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cud, zbieg okoliczności... nieważne. Powodzenia.

    B.

    OdpowiedzUsuń
  3. ... a wystarczyło tylko ładnie poprosić. Powodzenia, płyń Aniu, już nie dryfuj, tylko płyń. :)

    OdpowiedzUsuń