środa, 4 grudnia 2013
Wybraliśmy się w podróż. Wsiedliśmy do łodzi i ruszyliśmy na targ. Więcej tam łodzi ze stałego lądu. Znowu się nam przyglądali. Na szczęście były też uśmiechy i zagadywania. Był to zwyczajny rejs po hipermarkecie. Wyspiarz w wózku zakupowym, ja przy sterze, a dookoła dziesiątki par oczu i serc. Połączenie "serce - oczy" jest nadzwyczajne. Patrzysz pod brwi i znasz emocjonalną zawartość człowieka. Duchowe EKG. Niektórzy patrzą cichaczem, inni patrzą z uśmiechem, jeszcze inni rozdziawiają wewnętrzną lub zewnętrzną paszczę, zadziwieni takim małym skośnookim. I już wiesz, czy w sercu mają strach, ciekawość czy wyższość...
Pływaliśmy sobie po tym sklepie, tu i tam, a nieopodal pewna babcia okiełznywała cierpliwie żywotnego kilkulatka. W końcu siegnęła po oręż porównania: "Patrz! Jaki grzeczny dzieciak! Nie tak jak Ty."
I oto Wyspiarz stał się Wzorem! Złote trąby zagrzmiały! Z niebios ku nam zahuczał głos: "Kiełbasa krakowska tylko tyle i tyle...".
Zaśmiałam się w duchu, skrywając ekrany EKG. Wyspiarz był tyłem do prorokini, nie widziała jego egzotycznych rysów. Miałam na ustach podziękowanie, ale powstrzymała mnie świętość tej chwili.
Wracaliśmy do domu tą sama drogą. Te same wiosła, ten sam ocean, w torbach zakupy, a jakbyśmy z zabawnego filmu w kinie wracali. Istne 3D - dziecko, down i dowcip.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz